madd madd
768
BLOG

Smoleńsk polski a Marcin Wolski

madd madd Polityka Obserwuj notkę 7

Dlaczego gigantyczna tragedia przypadła w rocznicę trzech [naszych] największych zwycięstw: Grunwaldu, Kłuszyna i Bitwy Warszawskiej? -- pyta Marcin Wolski w "Gazecie Polskiej" (31.12.2010).

Odpowiedź jest prosta. Żaden polski król nie mówił do człowieka: "Spieprzaj, dziadu!", ani do kobiety: "Małpa w czerwonym", ani do pilota, że jest tchórzem i że mu grozi "międzynarodowa rozpierducha". Dopiero myśmy się kogoś takiego doczekali, stąd katastrofa. Kobiety potrafią wiele wybaczyć, Warszawiacy też, ale w lotnictwie nie ma przebacz. Jak się tam nie szanuje ludzi ani praw fizyki, to się ginie.

Latając w chmurach stojących prawie na ziemi, można się zabić, zwłaszcza jak się ma w kokpicie generała, który pajacuje jakby był kapitanem lotu. Szef lotnictwa na pokładzie to gwarancja, że zadanie zostanie wykonane. Generał obnosił się z tą gwarancją po kabinie pasażerskiej, potrząsał nią witając prezydenta, a potem minąwszy jego salonik, wniósł ją we własnej osobie do kabiny pilotów, tyle tylko, że on na tym samolocie latać nie umiał, nawyki pilotów małych maszyn nie były tam załodze do niczego potrzebne, wręcz przeciwnie, mogły ich tym szybciej zgubić, więc załoga nijak nie mogła się połapać, co jest grane. "Co z nami będzie?" -- retorycznie pyta Protasiuk stewardessę. Dobrze wie, że ona mu żadnych innych decyzji nie przyniesie, prócz tej, która sama przyszła do kabiny i siadła mu za plecami na wolnym fotelu mechanika.

Dlatego trudno się dziwić, że krytycznym momencie nikt nie huknął, że w taką pogodę schodzić nie wolno. Po tym pierwszym naruszeniu regulaminu kilka chwil później ruszyła lawina. Na regulaminowych 120 metrach nad ziemią nikt nie szarpnął za wolant ku sobie, na 100 metrach też nie, a na 60 już było za późno, bo samolot gonił ścieżkę z opadaniem co najmniej dwukrotnie większym niż regulaminowe, więc jak się piloci w końcu zorientowali gdzie są, to już  było za późno, żeby wyprowadzić przed ziemią.

Kaczyński nie poleciał do Katynia na cześć Katynia, Grunwaldu, Kłuszyna czy cudu nad Wisłą, ale wyłącznie z racji wyborów. Gdyby kochał Katyń, to latałby tam co roku, a nie tylko w czasie kampanii wyborczych. Nie ma zatem sensu pytać o konincydencję Smoleńska z historycznymi datami, jak czyni Wolski, bo tu chodzi o władzę i politykę historyczną, a nie o historię.

Płk. Robert Latkowski, były szef warszawskiego pułku lotnictwa transportowego, powiedział kilka dni temu w TVN24, że słyszał o wielu przypadkach łamania przepisów w lotnictwie wojskowym, w tym także o lądowaniach w warunkach gorszych niż minimalne, ale nigdy nie słyszał, żeby ktokolwiek kogokolwiek pociągnął z tego tytułu do dopowiedzialności. Jeśli zatem Wolski chce uczcić  Grunwald, to niech się upomni o śledztwo i procesy dla tych, którzy z łamania przepisów cichaczem zrobili cnotę i na tej cnocie zabili się potem pod Smoleńskiem. Moskali i Krzyżaków nich szuka wśród swoich.

madd
O mnie madd

Są tylko dwa typy ludzi. Ci, co dzielą ludzi na dwa typy, i ci, co tego nigdy nie robią

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka